Rozmawiałam dziś z pewnym młodym człowiekiem, którego lubię i szanuję ogromnie, i który, jak uważam, zajdzie bardzo daleko, o ile nie zaprzestanie pracy nad uwolnieniem własnych kotwic. Rozmowa dotyczyła wytłumaczenia mi działania pewnej aplikacji. I w którymś momencie usłyszałam: „Nie będę tego tłumaczył komuś, kto nie wie co może z tym zrobić”. Hmm…
Zaczęłam się zastanawiać skąd taka butna (zarozumiała?) postawa u skądinąd skromnego człowieka. Z lenistwa? Z wygodnictwa? Nie. Zrozumiałam, że to po prostu z niedojrzałości. I z wzorców, które pochodzą z okresu dzieciństwa i dojrzewania intelektualnego, czyli czasu spędzonego w szkołach. I oczywiście z braku rozumienia, że życie zawodowe każdego z nas polega na kontaktowaniu się z innymi ludźmi, którzy chcą (lub daj Boże będą chcieli) coś od nas kupić. Ale żeby to coś kupili muszą rozumieć, co im to da i to zrozumieć w jak najlepszy, czyli najprostszy sposób.
Spotykam na swojej drodze wielu „fachowców”, którzy nie potrafią w prosty sposób odpowiadać na merytoryczne pytania. U wielu ludzi z kolei wciąż funkcjonuje bzdurne przekonanie, że im bardziej coś jest skomplikowane, to tym bardziej jest „fachowe”.
W mnóstwie z kolei przypadków dochodzą do głosu przekonania, że jak się podzielimy wiedzą, to czegoś nam „ubędzie”, coś nam zostanie zabrane, zubożejemy. Dotyczy to m.in. udostępniania treści, które uważamy za interesujące na social mediach. Trendy jest lajkowanie, ale już udostępnianie dalej – nie. Skąd się to bierze? Nie będę się dzielił, bo jeszcze nie daj Boże ktoś na tym skorzysta? Nie będę się dzielił, bo i tak tego nikt (poza mną) nie zrozumie? Nie będę się dzielił, bo nic mnie nie obchodzi, czy innym się może do czegoś to przydać?
Jako społeczeństwo jednocześnie uwsteczniamy się kulturowo, a z drugiej strony pędzimy jak szaleni za owocami osiągnięć techniczno cyfrowych. Mówi się wszem i wobec o Cyfrowym Darwinizmie, czyli o procesie tak szybkiego rozwoju techniki cyfrowej, iż statystyczny człowiek nie jest w stanie nadążyć intelektualnie ze zrozumieniem działania poszczególnych nowości. Ok, dotyczy to najnowszych osiągnięć techniki, ale niestety jakże często nie potrafimy po prostu odpowiedzieć w najbardziej zrozumiały sposób na pytania dotyczące dziedziny, w której uważamy się za fachowca/ców. A prawda, głoszona od dawien dawna jest taka, że doskonałość osiąga się wtedy, kiedy nie można już nic odjąć od danej rzeczy, a nie wtedy, kiedy nie można już nic więcej do niej dodać. Niby to samo, a jednak …
Czy miarą poziomu wysokiej inteligencji jest przekonanie, że: „nikt mi nie dorówna”, czy raczej: „jestem w stanie dopasować się do KAŻDEGO mojego rozmówcy-pytającego w celu umożliwienia mu doskonałego zrozumienia danej rzeczy?
2 pytania, które powinien sobie zadać każdy człowiek, uważający się za intelektualnie „wywyższonego” ponad średnią społeczną to:
1. czy dzielenie się wiedzą jest dla ciebie naturalnym procesem i nie odczuwasz naprawdę żadnej blokady?
2. czy umiesz wytłumaczyć w naprawdę prosty sposób, coś na czym się znasz?